Historia oparta
na faktach

Pozwól, że opowiem Ci prawdziwą historię. Breakingiem zajmuję się od 17 lat. Fizjoterapią od 7 lat. W tym czasie
udało mi się sięgnąć wielu życiowych
“praktyk zawodowych”. Jak wyglądały te praktyki?

Miałem 3 zabiegi operacyjne na kolana, dziesiątki
mniejszych i większych urazów i kontuzji...

Aż nadszedł rok 2019, w którym moja taneczna forma osiągnęła poziom najwyższy, jak do tej pory. Życie lubi
płatać figle, więc tego samego roku 23 grudnia doznałem urazu szyi. Co prawda nie mogłem kontynuować treningu, jednak wydawało mi się, że kontuzja nie jest poważna.

Wiedziałem co mam robić, więc tego samego dnia rozpocząłem swoją rehabilitację i już następnego poranka spotkałem się ze swoim fizjoterapeutą. Poprawa? Brak.
Moja głowa wciąż skręcała się w każdym kierunku tylko po kilka centymetrów. Przez kolejne tygodnie kontynuowałem terapię, zarówno domową, jak i w gabinecie. Brak rezultatów.
Minął miesiąc, dwa, trzy. Brak rezultatów.

IMG_5936
arczek_4

Postanowiłem poszukać innego podejścia, szkolić się w kursach zagranicznych z instytutów i systemów stosowanych w Stanach Zjednoczonych. Pojawiło się światełko w tunelu, gdyż problemy o których mówili na kursach zdawały się pokrywać dokładnie z moimi. Zatem praktykowałem, codziennie. Minął rok, a ja dalej z tą samą kontuzją.

Kiedy z osoby trenującej około 10 razy tygodniowo, stopnio-wo stajesz się osobą, która podczas gry w ping-ponga może pogorszyć swój stan zdrowia, to wiesz, że rehabilitacja idzie nie najlepiej. Mniej więcej wtedy zdecydowałem się na pracę ze znanym fizjoterapeutą z USA, doktorem Locatelli Rao, gdzie godzinna wizyta kosztowała mnie 300$.

Po dokładnie 4 takich wizytach miałem o 5000 złotych mniej, ale moja szyja poprawiła się o jakieś 20%. Cóż mi pozostało? Dalej szukać odpowiedzi na rozwiązanie mojej zagadkowej kontuzji. Zatem uczyłem się, zdobywałem wiedzę na kursach i pracowałem ze specjalistami.

W końcu los się do mnie uśmiechnął i poznałem bardzo dobrego fizjoterapeutę w Polsce, w Opolu. Minęło dokładnie 21 miesięcy od pierwszego dnia niepozornej kontuzji, kiedy w końcu poczułem się pewniej na treningu. Przez kolejne 3 miesiące wyleczyłem swoje dolegliwości
w około 90%. Teraz jestem już w pełnej formie, zarówno sportowej, jak i fizycznej. Na co dzień współpracuje ze sportowcami i z ludźmi żyjącymi w bólu. Co próbuję
Ci powiedzieć?

Hej, jestem jednym z Was, naprawdę. Byłem w piekle, wyszedłem z piekła. Nawet jeśli piekło mnie czasem odwiedza, ja sam znam drogę do wyjścia. Nie zaserwuję
Ci wyjścia na tacy, wolę nauczyć Cię drogi, żebyś zawsze mógł się stamtąd wydostać, gdyby problemy kiedyś wróciły.

Wiesz co było najciekawsze w tym wszystkim? Tak, byłem nieugięty mimo wątpliwości, dlatego zrobiłem jakieś 700 dni rehabilitacji z rzędu bez jednego dnia przerwy. Jednak najciekawsze jest to, że przez 600 dni wykonywałem trudne, ciężkie treningi po 2-3 godziny dziennie z samego rana. Po spotkaniu się z moim przyszłym mentorem zrozumiałem, że wcale nie trzeba było tak harować.
Ja po prostu robiłem zbyt dużo i nie zawsze to, co trzeba.

PHOTO-2022-05-29-12-57-57

Zacząłem pracować spokojnie, w małych ilościach, ale częściej. Zamiast mocarnego treningu siłowego, robiłem subtelny trening oddechowy, trening mobility, trening neuro-mięśniowy.

I to zmieniło moje życie i pozwoliło mi wrócić nie tylko do najwyższego poziomu sportowego, ale także do komfortowego i wygodnego życia. Skoro ja mogłem, to i Ty możesz. Z tym, że… Nie musisz szukać fizjoterapeuty za oceanem, a jesteś już u progu drzwi do swojego sprawnego
i otwartego ciała. Wejdziesz, czy będziesz tak stać?

Jeszcze tylko
ostatni krok!

Podaj swój adres email i przejdź do koszyka (jeszcze nie płacisz)